Prowadzenie biznesu? Łatwizna!

Wystarczy nigdy nie spać, nie chorować i zbankrutować na wakacjach.

Jeśli kiedykolwiek pomyślałeś: Prowadzenie własnego biznesu? Czemu nie? To przecież takie proste!”, to wiedz, że właśnie dołączyłeś do grona tych, którzy są w błędzie. A jeśli jeszcze myślisz, że właściciele firm spędzają całe dnie na plaży, popijając drinki z palemką, to zapraszam na intensywną lekcję rzeczywistości – z dużą dawką ironii i humoru.

Z życia biznesmena: chorobowe? A co to takiego?

Wyobraź sobie: budzisz się z gorączką 39°C, a Twój organizm krzyczy „Dziś leżymy i oglądamy seriale!”. Ale zaraz, zaraz – kto odpowie na zaległe e-maile? Kto oddzwoni do tego klienta, który ma pretensje, bo post na Facebooku miał być „bardziej emocjonalny”? W świecie przedsiębiorcy coś takiego jak zwolnienie lekarskie nie istnieje. Bo jak nie Ty, to kto?

I nie łudź się, że ktoś doceni Twoje poświęcenie. Klient, który zadzwoni o 21:30, żeby omówić pilny projekt na… za dwa miesiące, nie spyta, czy masz gorączkę. Spyta za to: „Kiedy to będzie gotowe?”.

Wakacje? Pracujące, oczywiście.

O, wakacje – ten mityczny czas, kiedy odpoczywasz i nie myślisz o pracy. Prowadząc biznes, wakacje wyglądają mniej więcej tak: leżysz na plaży, jedną ręką przewijasz ofertę last-minute na Malediwy, a drugą odpisujesz na maile. „Oczywiście, że raport będzie gotowy na poniedziałek!” – piszesz, popijając kawę, bo drink z palemką to luksus, na który nie ma czasu.

Joe Rogan w jednej z ostatnich rozmów świetnie to ujął: „Ludzie myślą, że biznes to wolność. Ale tak naprawdę to wieczna walka – z czasem, z obowiązkami, z ludźmi. To nie jest praca od 9 do 17. To praca 24/7”. Nic dodać, nic ująć.

Ile zarabiam? Nie wiem. Ale wiem, ile mam kosztów!

W świecie biznesu prosta matematyka nie istnieje. Wiesz, ile wynosi Twoja faktura VAT, ile płacisz ZUS-owi, a ile wydajesz na reklamy, ale nie masz pojęcia, ile zostaje na Twoim koncie. Bo zawsze pojawia się coś, co trzeba opłacić: nowy sprzęt, pensje pracowników, a czasem nawet… kary umowne. „Ups, zapomnieliśmy o tym punkcie w umowie. Klient ma rację. Płać, człowieku, płać!”

A przecież prowadzenie biznesu w Polsce to nie tylko walka z klientem, ale też z urzędami, które regularnie dostarczają emocji. „Zmiana przepisów w VAT? Ależ proszę bardzo! Nowe regulacje ZUS? Czemu nie!” To jak niekończąca się partia szachów, w której co kilka ruchów przeciwnik zmienia zasady gry.

Klient – najlepszy przyjaciel i wróg w jednym.

Mówią, że klient nasz pan. Ale czasem pan bywa kapryśny. Klient: „Poprawka jest drobna, zrobicie to w pięć minut.”Realnie: „Zaprojektuj od nowa całą strategię, zmień kolorystykę, dodaj jednorożce i animacje 3D. Ale na jutro, okej?”

Klienci to źródło inspiracji i frustracji w jednym. My, jako Lab360.com.pl, mamy to szczęście, że od 11 lat działamy w branży kreatywnej i zderzamy się z różnorodnymi wyzwaniami. Każda kampania, każda strategia to nie tylko praca, ale i sztuka przetrwania w świecie, gdzie wszystko musi być „na wczoraj”.

Lab360 – 11 lat z problemami (i ich brakiem.)

Czy jest łatwo? Absolutnie nie. Ale jest to piekielnie satysfakcjonujące. W Lab360 stworzyliśmy przestrzeń, gdzie pasja do kreatywności łączy się z codzienną walką z wyzwaniami. Każdy dzień to nowe pomysły, kolejne aktywacje, szalone kampanie i nieoczekiwane zwroty akcji. Ale właśnie to nas napędza.

Bo prowadzenie biznesu to nie bajka. To ciężka praca, brak snu i ciągłe dostosowywanie się do nowych realiów. Ale to również spełnianie marzeń – swoich i klientów. I choć czasem masz ochotę rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, wiesz, że kolejny projekt może być tym, który naprawdę zrobi różnicę.


Więc zanim powiesz: „Prowadzenie firmy? To takie proste!”, zrób sobie kawę, siądź wygodnie i pomyśl o tych wszystkich detalach, które tworzą codzienność przedsiębiorcy. A potem… przyjdź do nas. W Lab360 wiemy, jak zamieniać szaleństwo w kreatywność. I robimy to na pełnych obrotach. ????