Od 12 lat prowadzę Lab360.com.pl – agencję, która nigdy nie chciała być „kolejną agencją”.
Od pierwszego dnia miałem jedną zasadę: nie serwuję przeciętności.
Jestem one man army od digitalu – ADHD +600%, głowa pełna pomysłów, zero trybu „na pół gwizdka”. Wiele osób patrzy na to, co robimy w Lab360, i myśli: „oni to mają kompletny chaos”. No więc nie. To jest przemyślana strategia, tylko tak cholernie dobrze zapakowana, że wygląda jak kreatywne szaleństwo.
Uwielbiam ten proces. Uwielbiam mieszać style, które na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują – od brutalizmu, który wali prosto w oczy, po wyrafinowane, eleganckie formy premium. To nigdy nie jest dla sztuki. Robię to po to, żeby marki moich klientów naprawdę się wyróżniały i zostawały w głowie na długo.
Za każdym projektem stoję osobiście. To ja wyciągam z klienta prawdziwe DNA jego marki – nawet jeśli sam jeszcze go nie widzi. Wizja, misja, strategia – wiem, brzmi jak korpo-bingo, ale dla mnie to realny plan działania. Dopiero wtedy kampania zaczyna żyć własnym życiem.
12 lat w tej branży to jak 30 lat w każdej innej – tempo, presja, zakręty co chwila. Ale nigdy nie poszedłem na łatwiznę. Bo gdybym to zrobił, dziś nie miałbym zespołu ludzi, którzy razem ze mną wierzą, że marketing może być zajebiście skuteczny i równie zajebiście zapakowany.
Lab360 to nie przypadek. To armia pomysłów, strategii i konsekwencji, która płynie pod prąd ale zawsze dowozi efekty.
I wiesz co? Mam wrażenie, że to dopiero początek.